... ale co powiecie na taką interpretację:
Gdy sanitariusze z domu starości czekali na dziadka ten dostał zawału serca a cała historia to wytwór umierającego umysłu.
Co za tym przemawia?
1. Brak baśniowych elementów do czasu "śmierci"
2. Duża część elementów historii latającego domu została zapożyczona z dotychczasowych przeżyć i obrazów dziadka (nawet Stefan to tylko rysunek z książki jego żony)
3. Postać dziecka, syna, którego nie miał w rzeczywistym życiu
4. Pod koniec rzeczywistego życia jest już zaawansowanie zniedołężniały - a w części urojonej to prawdziwy superman
Co Wy na to?
Pozdrawiam
Moze Cie to zdziwi ale mi sie tak samo wydawalo jak oglodalam.Sanitariusze pewnie by zapukali jeszcze raz.....
Ciekawie ;)
1. Baśniowe elementy - jednak chyba nie do końca wiemy czy twórcy filmu chcieli zachować zgodność z rzeczywistym światem. Oczywiście na początku zastanawiamy się czy dom może latać niesiony przez balony i coś może jednak nam nie pasować. Ale jeszcze przed domniemanym zawałem serca, o którym wspominasz, widzimy sceny z wózkiem, przy którym Carl sprzedawał balony. Do wózka zaczepił sprzedawane balony, i gdy go nie trzyma, wózek sobie odlatuje. I znowu coś może nam nie pasować do rzeczywistości ;) Czy to może fruwac? Skoro wózek może, to dom też, kwestia ilości balonów.
2. "Stefan jako tylko rysunek z książki jego żony" - przed zawałem pojawia się też szkielet Stefano-podobnego zwierza, który zostaje prezentowany przez Charlsa Muntza (tego złego) - scena gdy mały Carl siedzi w kinie. Jeśli szkielet pochodził od prawdziwego kolegi Stefana, to sam Stefan też gdzieś może sobie istnieć.
4. Może i zniedołężniały, ale potrafił zlać gościa, który popsuł mu skrzynkę na listy ;)
Niedawno skończyłem oglądać, i może jeszcze uda mi się coś wymyśleć.
bajka był poprostu świetny teraz marzy mi się żeby polecieć tak moim domkiem :)
W pogromcach mitów sprawdzali czy da się polecieć na balonikach z helem. Około 10 tys. baloników (cała wielka hala) sprawiły, że dziecko (do tego niemowlę) mogłoby się oderwać od ziemi.
Więc raczej Twe marzenia się nie spełnią :DD
Jest jeszcze jedna rzecz, która może przemawiać za słusznością tej tezy. Mianowicie niejaki Charles Muntz w okresie dzieciństwa głównego bohatera był już wielkim podróżnikiem, znanym na całym świecie i z całą pewnością o wiele starszy od pana Fredricksena, jednak po przybyciu latającego domu do Ameryki Płd. wyglądają prawie jak rówieśnicy i, jak ktoś już powiedział, byli wyjątkowo sprawni fizycznie. W rzeczywistości Muntz powinien rozpadać się już w grobie...
Film jest bardzo dobry i jest chyba jedną z najbardziej wzruszających animacji Pixara... : ))
Ale ja tak sobie myślę, że Karl mógł mieć 10 lat jak oglądał ten film, a Charles ze 30, więc różnica 20 lat jest całkiem możliwa :)
No tak tylko, że Muntz całkiem nieźle radzi sobie z mieczem i wspina się na wielopiętrowy sterowiec bez żadnego jęknięcia...